Źródło obrazu:https://www.kuow.org/stories/a-perfect-season-for-washington-s-sweet-cherries-turns-sour-because-of-deportation-fears
Miał to być znakomity rok dla czereśni w Północno-Zachodnim Pacyfiku.
Szacuje się, że produkcja czereśni wzrośnie o około 10% w porównaniu do ubiegłego roku, owoce są wysokiej jakości, a krótszy niż zwykle sezon w Kalifornii oznaczał, że zbieracze czereśni będą mogli przemieścić się na północ, aby zebrać plony.
Jedynym problemem? Nie stawili się na miejscu.
“Mieliśmy wszystko: rozmiar czereśni, jakość — perfekcyjny scenariusz,” powiedział Erik Zavala, dyrektor personelu terenowego w Blue Bird, kooperatywie producentów w Wenatchee w Waszyngtonie.
„Teraz wszyscy pytają: ‘Co się właściwie stało? Gdzie są zbieracze?'”
Producenci czereśni twierdzą, że zagrożenie deportacjami w ramach akcji prezydenta Donalda Trumpa utrzymuje migrantów, na których polegają o tej porze roku, z dala od pracy.
Opisują coraz pilniejszy kryzys związany z siłą roboczą, który może skutkować gniciem czereśni na polu, a rolnikami obciążonymi kosztami.
Administracja Trumpa nie była pewna, czy włączyć pracowników rolnych w swojemu wysiłku przeprowadzania masowych deportacji.
W zeszłym tygodniu urzędnicy z Immigration and Customs Enforcement (ICE) stwierdzili, że nie będą celować w farmy, ale odwrócili tę wskazówkę w poniedziałek, według doniesień The Washington Post.
Czereśnie stanowią ważny interes dla Północno-Zachodniego Pacyfiku, który odpowiada za około 70% amerykańskiego eksportu słodkich czereśni.
Waszyngton jest głównym stanem produkującym słodkie czereśnie w kraju, a następnie Kalifornia i Oregon.
Aby dostarczyć światu czereśnie, producenci polegają na wędrownym migrantach, którzy podążają za sezonem dojrzewania od Południowego Zachodu, przez Kalifornię aż do Waszyngtonu.
To starannie zaplanowana migracja, a jakiekolwiek opóźnienie może być kosztowne dla rolników.
W zeszłym roku na przykład dłuższy sezon w Kalifornii oznaczał, że zbieracze nie przyjechali do Waszyngtonu, aż do późnego etapu dojrzewania.
To poważny problem w przypadku czereśni, które są wysoce nietrwałe.
Muszą być zbierane w ciągu kilku dni od dojrzewania, aby mogły być sprzedane.
Jon Folden jest rolnikiem czwartej generacji, który zarządza dziesiątkami sadów czereśni, jabłek i gruszek dla Blue Bird, kooperatywy producentów.
Przyzwyczaił się do radzenia sobie z brakami w siłach roboczych, ale nigdy nie widział czegoś takiego jak w tym sezonie.
„Nigdy nie było tak źle,” powiedział.
„To doprowadzi niektórych ludzi do bankructwa.”
Folden i Zavala podkreślili, że nie zaobserwowali nalotów ICE na farmy w Waszyngtonie, ale uwaga ze strony protestów, artykułów prasowych i mediów społecznościowych i tak siała strach wśród zbieraczy czereśni.
„Nie widzimy żadnych nalotów, “Folden powiedział.
„Nie widzimy nikogo, kto zostałby złapany w sadach.
Nie widzimy nikogo, kto przychodzi do magazynów i wywozi wszystko.
Dlatego myślę, że to propagandowa sprawa, ponieważ żadne z tych rzeczy nie zmaterializowało się.”
ICE w dużej mierze unikało farm i miejsc pracy w pierwszych tygodniach administracji Trumpa, ale to wydawało się zmieniać, gdyż w ślad za żądaniem najwyższych urzędników imigracyjnych na przeprowadzanie 3000 aresztów dziennie.
W zeszłym tygodniu Los Angeles Times donosił, że agenci ICE pojawiali się na farmach i w zakładach przetwórczych w Kalifornii.
Sezon zbiorów czereśni w Waszyngtonie trwa od czerwca do sierpnia.
Jeśli więcej zbieraczy się pojawi, mogliby zebrać plony z późniejszego sezonu, chociaż zbieranie w wyższych temperaturach może wpłynąć na jakość.
Ale Zavala ostrzegał: “Jeśli ten rok okaże się zły, prawdopodobnie stracimy 10 do 20 procent małych producentów tylko dlatego, że zainwestowali wszystko, co mogli, w to, aby ten sad działał.”
Rolnictwo jest nieprzewidywalne, z napiętymi harmonogramami i jeszcze bardziej napiętymi marżami.
To doprowadziło do konsolidacji w większe przedsiębiorstwa rolne, które potrafią lepiej przetrwać trudności ekonomiczne.
Zavala i Folden powiedzieli, że brak siły roboczej zaostrzy ten trend, a duże sady przejmą małe i średniej wielkości.
Z drugiej strony znajdują się najmniejsze producenci, którzy nie potrzebują dużej siły roboczej do zbioru plonów.
Blanca Gonzalez i jej ojciec prowadzą taką farmę.
Polegają na przyjaciołach i rodzinie, aby zbierać swoje czereśnie i sprzedawać je bezpośrednio klientom na rynkach rolniczych.
„Miło jest mieć tych samych ludzi co roku, którzy nam pomagają, którzy pomagają mojemu tatusiowi w zbiorach,” powiedziała.
„To jak rodzinna firma.”
Ale takie farmy jak Gonzalezowa są wyjątkiem, a nie regułą.
Większość producentów czereśni sprzedaje detalistom, którzy ustalają ceny, które są gotowi zapłacić.
To oznacza, że producenci nie mogą przenosić swoich rosnących kosztów pracy w postaci wyższych cen.
„Wszyscy inni dostają swoją część ciasta,” powiedział Folden.
„A my, rolnicy, dostajemy to, co zostało.
A jeśli to tylko okruchy w blaszce, dostajemy okruchy.”
Okruchy to to, czego Folden i Zavala się spodziewają w tym roku — jeśli w ogóle.
Z farmami w całym wschodnim Waszyngtonie walczącymi o ograniczoną pulę siły roboczej, koszt zatrudnienia zbieraczy rośnie.
Mówią, że producenci podnoszą stawkę za funt, jaką są gotowi zapłacić, aby przyciągnąć pracowników z sąsiednich farm i czasami zatrudniają dodatkową zmianę do pracy w nocy.
„Wszystkie te inwestycje w przycinanie, nawadnianie, aplikacje pestycydów, koszenie sadu, wszystkie te koszty, idą na marne, są stracone,” powiedział Zavala.
„Nie dostaną nic z powrotem, a niestety mali producenci, którzy byli fundamentem tego kraju, zniknęli.”
Aby uzyskać więcej informacji na temat kryzysu, przed którym stoją producenci czereśni, posłuchaj Booming.
Comments are closed.