Źródło obrazu:https://www.dallasobserver.com/music/raphael-saadiq-no-bandwidth-tour-dallas-concert-review-40598846/
Po 30 latach działalności, Raphael Saadiq przybył do Dallas ze swoim jedynym show, No Bandwidth Tour, a publiczność wypełniła Teatr Majestic w piątek, 19 września.
Oczekiwano, że R&B crooner dostarczy koncert z wszystkimi swoimi klasycznymi, przebojowymi utworami, ale to, co otrzymaliśmy, to znacznie więcej niż tylko muzyka.
Saadiq podzielił się swoją historią życia, jakbyśmy byli na Broadwayu, ukazując, że zanim stał się Raphaelem, był Charlesem Rayem Wiggins, znanym również jako „Ray Ray” z Oakland.
Początkowo zaskakujące jest, że poproszono nas o zamknięcie telefonów na pokaz w erze, gdy treść jest królem, ale w tym przypadku to zrozumiałe; zablokowanie urządzeń pozwala na odblokowanie 30 lat nostalgii.
To nie był zwykły koncert, lecz występ zatytułowany „jeden człowiek, jedna noc, trzy dekady przebojów”.
Saadiq doskonale uchwycił nazwę trasy, grywając na scenie wypełnionej instrumentami, w tym fortepianem, dwoma dużymi ekranami i trzema różnymi gitarami.
Światła przygasły, a on pojawił się w kapturze, który zdjął, aby odsłonić lśniącą, kolorową jak szampan stylizację, w towarzystwie sneakersów Bottega Veneta.
„Brak pasma, tylko ja,” mówi, witając publiczność.
Saadiq zaczął opowiadać nam historie o swoim życiu, dorastając w Oakland.
Podczas wspomnień o dzieciństwie i muzyce, jaką słyszał w domu od swojej starszej siostry, mówił o miłości do grupy Earth, Wind & Fire oraz o tym, jak chciał być każdym członkiem tego zespołu.
Po zagraniu utworu „In The Stone” powiedział: „Poprzeczka była tak wysoka. Sądzę, że dzisiaj jest dość nisko, i nie chcę krytykować młodzieży.”
Utrzymując interaktywność show, zapytał publiczność, co według nich oznacza „czarna katedra”.
Gdy wszyscy krzyczeli „kościół”, poprawił ich: „Nie, to barbershop,” co spowodowało salwy śmiechu wśród zebranych.
Opowiadając o tym, jak jego ojciec był „surowym facetem”, który cenił wygląd swoich dzieci i zawsze nosił sygnowaną szczotkę do włosów, publiczność przytakiwała, śmiała się i potwierdzała świętość oraz relatywność doświadczenia pielęgnacji we włoskiej rodzinie Black.
Usiadł przy fortepianie i zaśpiewał „Superwoman” Steviego Wondera.
Następnie chwycił gitarę i zagrał mistrzowską wersję „Let’s Stay Together” Al Greena.
„Wiem, że zrobiłem coś dobrze, gdy mój tata chwalił mnie przed rodziną,” mówił, odnosząc się do swojego śpiewu.
Koncert miał klimat programu MTV z lat 2000, Unplugged, i był bardziej teatralny niż zwykły występ; ekrany ciągle pokazywały obrazy rodziny Saadiqa, znajomych oraz filmy z Oakland w latach 70. i 80.
Czasami wydawało się to jak spacer po muzeum, a Teatr Majestic był idealnym miejscem dla artysty, którego muzyka odgrywała ważną rolę w branży.
Raphael Saadiq postawił sobie wyzwanie, aby odwiedzać miasta bez zespołu towarzyszącego.
Na początku swojej kariery Saadiq był członkiem kwartetu The Gospel Hummingbirds, gdzie nauczył się śpiewać harmonijne partie.
To był jego pierwszy raz ze śpiewem przed mikrofonem.
Gdy przeszedł do szkoły średniej, postanowił wziąć udział w pokazie talentów, przepychając się przez przygotowania oraz lęk przed powiedzeniem matce, że chce wziąć w nim udział, ponieważ obawiał się, że zostanie ukarany.
Wiedział, że jego szkoła była przeważająco czarna, a „czarni ludzie kochają dobrą linię basu.”
Gdy rozpoczęło się brzmienie funkowego singla Dazz’a „Brick”, publiczność zaczęła stukać nogami i klaskać palcami.
Zabierając swoją gitarę basową w wózku na zakupy Safeway, Saadiq postanowił rozpocząć swój występ w pokazie talentów od utworu „Peanut Butter” autorstwa Twennynine i Lenny’ego White’a.
Gdy koledzy ze szkoły zaczęli go wspierać, zagrał „Another One Bites The Dust” zespołu Queen, wzmiatając swoją gitarę basową, tak jak robił to wiele lat temu.
Przywołuje wspomnienie, jak skolni towarzysze wołali, by „się obrócił,” a gdy wreszcie to zrobił, pierwsza nagroda talent show z 1980 roku stała na jego wzmacniaczu, który wcześniej się zepsuł.
Obraz trofeum pojawił się na ekranach za nim.
Czterdzieści pięć lat oraz niezliczone występy później, mówi, że odczucie, które temu towarzyszyło, było najlepszym, jakie miał w czasie występu kiedykolwiek.
Rok po ukończeniu liceum, miał pierwszy kontakt z branżą muzyczną.
„Wtedy świat stawał się purpurowy,” mówi Saadiq, gdy scenę oświetlają purpurowe światła.
Przechodzi do opowiadania o podróży do San Francisco, by przesłuchać do Sheila E. oraz Prince’a, którzy poszukiwali basistów, którzy umieli śpiewać i tańczyć.
Podczas przesłuchania podał swoje imię, Raphael, które ukradł od przyjaciela, który używał go jako aliasu podczas randkowania, i uznał, że lepiej pasuje do jego gładkiej osobowości.
Chwycił swoje gitary basowe i pokazał nam swoje ruchy do „A Love Bizarre” Sheila E.
Gdy publiczność wchodziła w interakcję, przekonał nas do siebie tak, jak uczynił to z Sheila E.
Jego mama poprosiła go, aby zabrał swojego przyjaciela Timothy’ego Rileya z R&B trio Tony! Toni! Toné! na trasę i udali się do Tokio.
Opowiada o tym, jak poznał Prince’a w żółtym garniturze oraz próbach, gdzie Purpurowy Książę powiedział „ktoś ma cudowny głos” kiedy on śpiewał swoje partie.
Jednak później zostali zwolnieni z trasy, a ich drużynie wrzucono na łóżka aplikacje do pracy w McDonald’s.
„To był mój pierwszy i ostatni raz, gdy zobaczyłem aplikację do McDonald’s,” mówi Saadiq, co wywołało śmiech wśród publiczności.
Jedynie przy użyciu swojego głosu i w towarzystwie publiczności, Saadiq zaczął śpiewać „A Love Bizarre.”
„Wciąż to mam,” powiedział, a jego poczucie humoru było wręcz doskonałe.
Przeszedł do kolejnej historii o tym, jak grupa Tony! Toni! Toné! powstała, początkowo pod nazwą „Czarna Policja.”
Dzięki Fosterowi i McElroyowi usłyszeliśmy klasyki, takie jak „Anniversary”, które Saadiq nam zaśpiewał grając na fortepianie i ujawniając, że linia „Victoria nie będzie żadną tajemnicą” została odrzucona, ponieważ chciał konkurować z doskonałym pisarstwem Kennetha „Babyface’a” Edmondsa.
Historie związane z kilkoma klasykami zespołu zasadzały się w rywalizacji Saadiqa.
W jednym z przypadków przyznał, że zespół Teddy’ego Rileya, Guy, także był inspiracją do stworzenia podnoszącego na duchu utworu „Feels Good.”
Ice Cube namówił go, by odwiedził Slauson Swap Meet i przeszukał krypty w poszukiwaniu odniesień do sampli.
Saadiq miał również wpływ na powstanie soundtracków filmowych, które zdobyły status kultowy, dzięki radzie zmarłego reżysera Johna Singletona, który powiedział mu, że powinien komponować muzykę filmową i potrzebował utworu na scenę miłości w swoim filmie Boyz n the Hood.
Jego pierwsza solowa piosenka „Just Me and You” pochodziła z tamtych czasów, choć została przypisana jako utwór zespołowy.
Gdy jego następny hit na potrzeby filmu Singletona Higher Learning powstał, upewnił się, że „Ask of You” zostało zapisane jako solowy utwór, a nazwisko Saadiq zostało na zawsze wprowadzone do historii.
Saadiq mówił o swoim pragnieniu przynależności do zespołu, drugim albumie nagrywanym osobno oraz o odkryciu po 30 latach, że wynikało to z jego kosztownego gustu muzycznego, wykorzystywania orkiestr i piosenek, które dzieliły wypłaty muzyków, co spowodowało napięcia w zespole.
Pomimo zakończenia jednego zespołu, uwielbiał przynależeć do grup, a „wszedł prosto w zasięg diabła”, dołączając do Lucy Pearl, bądź jak ją nazywał, „Perły Lucyferowe,” co wywołało wybuch śmiechu wśród publiczności.
„Ten zespół był koszmarem,” powiedział.
Chociaż grupa była dla niego koszmarem, stworzyła niebiańską muzykę.
Wykonał „You” oraz „Dance Tonight”, ciesząc radośnie publiczność, i wiedział, że było warto.
Po zagraniu „Still Ray” mówił o swoim związku z „jego muzą”, Solange Knowles, oraz o tym, jak pracowali razem nad muzyką.
Śpiewając co-wsparty utwór „Cranes In The Sky” a cappella na fortepianie, dostarczył nam eterycznego doświadczenia.
Podczas show Saadiq opowiadał również o swoim zmarłym bracie i współpracowniku, D’Wayne Wigginsie, który zmarł w marcu 2025 roku.
Wiggins był jego przyrodnim bratem, o którym wiele osób nie wie, że mają wspólnego ojca, a inne mamy.
Wspomniał, jak Wiggins napisał jeden z ich największych hitów.
Powiedział, że dodał wers „Co sprawia, że myślisz, że próbowałbym cię oszukać? / Tak samo pewnie, jak moje imię to D’Wayne,” i radość brata z tej propozycji.
Saadiq mówił o swoim życiu osobistym podczas show: O swojej siostrze Janice, która jest obecnie opiekunką ich 93-letniej matki, oraz o członkach rodziny, których stracił z powodu uzależnienia od narkotyków.
Przed występem, gitara Wiggins’a stała na środku sceny, a Saadiq zapalił kadzidło, jak robił to jego brat przed każdym występem, co jak przyznał, wówczas go irytowało, i postawił je na strunach gitary.
Podszedł do fortepianu i zaczął grać „Whatever You Want.”
Gdy dotarł do linii „Tak samo pewnie, jak moje imię to D’Wayne,” publiczność powtarzała tę linie wielokrotnie.
Gdy pokój wypełnił się aromatem kadzidła pod purpurowym światłem i na ekranie pokazywały się obrazy Wiggins’a, tributa był piękny.
Gdy show dobiegało końca, publiczność wyraziła zasłużoną owację na stojąco.
Podróż przez życie legendarnego artysty R&B, którą zabrał nas Saadiq, była ekscytującą podróżą, którą chętnie powtórzymy jeszcze wiele razy, ponieważ nawet przez przeszkody, jego muzyka sprawia, że czujemy się „dobrze.”
Comments are closed.