Press "Enter" to skip to content

Nick Gefroh i Pa’lante na Festiwalu Jazzowym Montavilla

Źródło obrazu:https://www.orartswatch.org/keeping-latin-music-alive-in-portland-nick-gefroh-receives-the-nick-fish-community-service-award/

31 sierpnia 2025 roku, w Caldera Amphitheater w parku Mt. Tabor, Nick Gefroh po raz ostatni zasiadł za timbales w zespole, który założył w 1986 roku – Pa’lante.

Był to symboliczny moment przekazania pałeczki nowemu liderowi zespołu, Carmelo Torresowi.

W krótkiej ceremonii przed rozpoczęciem koncertu Gefroh został uhonorowany coroczną nagrodą Nick Fish Jazz Community Award na Festiwalu Jazzowym Montavilla za utrzymywanie muzyki latynoskiej przy życiu w Portland przez blisko 50 lat.

Choć był współzałożycielem pierwszego w mieście zespołu grającego muzykę latynoską, to jednak nie była to jego pierwsza miłość.

Od końca lat 50. aż do powrotu do rodzinnego miasta w 1975 roku, Gefroh był perkusistą jazzowym.

Potrzebował prawie 20 lat, aby odnaleźć latynoski groove.

Talent do jazzu

Podobnie jak inni muzycy z Portland w jego pokoleniu, Gefroh rozpoczął karierę jako nastolatek.

Poza okazjonalnymi występami, takimi jak cygańskie wesela, był członkiem objazdowego zespołu młodzieżowego sponsorowanego przez Oregon Journal.

Jego przyjaciel, amerykański saksofonista Jim Pepper, grał w podobnej grupie sponsorowanej przez The Oregonian.

Spotkali się, gdy Gefroh miał 15 lat, a Pepper był rok młodszy, i przez lata często współpracowali ze sobą, nawet współprowadzili kwintet grający w kawiarni w pobliżu Portland State.

Mieli mniej niż 18 lat, ale to nie stanowiło przeszkody.

Wręcz przeciwnie, młodzi muzycy byli chętnie zapraszani na popołudniowe jam sesje w Cotton Club na Williams Avenue.

„Jedynym prawdziwym jazzem w Portland był jazz w getcie,” mówi Gefroh.

„Był całkowicie podziemny.

Więc jeśli chciałeś być jazzowym muzykiem, musiałeś chodzić do klubów po godzinach.

Pepper i ja chodziliśmy do wszystkich tych miejsc, a starzy muzycy byli naprawdę mili dla nas.”

To ważny temat lat jazzowych Gefroha — wsparcie, które otrzymał od starszych czarnoskórych artystów, takich jak Cleve Williams i Bobby Bradford, którzy byli mentorami Melana Browna.

Gefroh nawet zajął miejsce na perkusji w Cotton Club po tym, jak Brown wyjechał w trasę.

„Moje najlepsze jazzowe lata to były lata 50. XX wieku,” wspomina Gefroh.

„Grałem z wszystkimi wokół miasta.”

Nawet na kilka miesięcy pojechał do Seattle z „najlepszym zespołem”, z którym grał w tamtych czasach.

Ich liderem był saksofonista tenorowy z Chicago, Prince James Narcisse, a oni grali w czarnej dzielnicy.

I znowu, „oni się mną zajmowali,” wspomina.

Sponsor

Ale Pepper, który już opuścił miasto, „dzwonił do mnie każdej nocy,” wspomina Gefroh, z tym samym przesłaniem: „Musisz przyjechać do Nowego Jorku.”

I tak w 1965 roku przyjechał, z perkusją w przyczepie za sedanem, żoną i dzieckiem obok.

Obcy w obcym kraju

Do połowy lat 60. scena jazzowa zmieniła się — podobnie jak społeczeństwo w nieładzie.

Interracialna przyjaźń, która definiowała jego doświadczenie w Portland, była trudna do znalezienia, gdy Gefroh, Pepper i trębacz Keith Johnson zaczęli uczęszczać na jamy w Nowym Jorku.

„Pepper przeszedł przez to bez problemu,” wspomina Gefroh.

„Był Indianką, oczywiście, plus miał w sobie pewną odwagę…

Ale ja nigdy nie dostosowałem się do Nowego Jorku i skończyłem grając w zespołach rockowych.”

Johnson również znalazł się w innym środowisku — w zespole Butterfield Blues Band.

Gefroh się śmieje; to on załatwił mu przesłuchanie.

Kilka miesięcy później Johnson występował na Woodstocku.

A srebrna podszewka? W Nowym Jorku Gefroh jeszcze bardziej zakochał się w muzyce latynoskiej.

„Mieszkałem z dwoma Portorykańczykami,” mówi, „i naprawdę wciągnąłem się w muzykę latynoską.

Nigdy nie myślałem, że będę ją grał.

Po prostu ją kochałem.

Słuchałem jej cały czas; bardziej niż jazzu.

Ale nie wiedziałem, od czego zacząć.”

A potem jego partnerka, piosenkarka folkowa Rachel Faro (matka piosenkarki z Portland, Anandi), dostała pracę w musicalu „Hair” w Los Angeles, a Gefroh spędził następne pięć lat grając na scenie bluesowej, przede wszystkim z Lutherem Allenson.

Sponsor

Wracając do Portland w 1975 roku, „nic się nie działo,” wspomina.

„Miałem dzieci, pracowałem w Day Music” – i znowu znalazł się dokładnie w tym samym miejscu, w którym był dziesięć lat wcześniej.

Ale tym razem inny rytm wołał.

„Zawsze miałem ucho do muzyki latynoskiej,” wspomina.

„Mój początkowy powód nauki tej muzyki to dodanie latynoskiego klimatu do moich jazzowych umiejętności.

Ale to wszystko przejęło kontrolę i złapałem gorączkę.”

Początek

Kiedy więc spotkał gracza na kongach Jerry’ego Rodrigueza, który chciał założyć zespół grający muzykę latynoską, Gefroh chętnie przyjął tę szansę, a w 1976 roku założyli zespół Montuno.

W tamtym czasie żaden inny zespół w mieście nie grał muzyki latynoskiej, chociaż kilka, jak Upepo, w składzie którego znajdował się obecny perkusista Pink Martini Brian Davis, grało kilka latynoskich utworów.

„Ale nie wiedzieli, co robią,” wspomina Gefroh.

A także tancerze.

„Nikt nie wiedział, jak tańczyć do tej muzyki,” mówi.

Ta niedoświadczona publiczność pozwoliła jego zespołowi uczyć się w trakcie pracy, a przez pewien czas mieli pole do manewru sami dla siebie.

Montuno istniało przez dwa lata, a wielu muzyków z zespołu dołączyło do Gefroha w jego nowym zespole, Manteca.

Był to duży zespół, ale przy ograniczonej konkurencji udało im się regularnie grać.

W 1980 roku zrobił roczną przerwę, aby podróżować i studiować w Ameryce Łacińskiej, gdzie poznał wiele jej muzyki.

Mocno przyciągała go tradycja afro-karaibska, ale gdy ponownie przejął prowadzenie nad Manteca, zespół pozostał razem przez następne pięć lat, grając mix stylów latynoskich i utrzymując napięty harmonogram, jak na muzykę niszową nawet dzisiaj.

W międzyczasie do zespołu dołączyła piosenkarka Molly Little; wkrótce ona i Gefroh mieli dwóch synów.

Pani Little była dwujęzyczna, wychowała się w Ekwadorze, gdzie jej ojciec, Jonathan Little, pracował jako katolicki animator i pomagał organizować wiejskie kooperatywy.

Pa’lante

Ale grać w dużym zespole jak Manteca było zbyt trudno.

„Nikt nie zarabiał żadnych pieniędzy,” mówi.

W 1986 roku założył Pa’lante, zmniejszając skład do ośmioosobowego zespołu tanecznego, który grał charangę, salsę, jazz latynoski i kilka utworów meringue.

Nowa formacja miała również więcej wokali, gdy frontem zespołu został piosenkarz z Nikaragui, który dołączył do Little.

Była ona także siłą napędową za napiętym harmonogramem zespołu.

W latach 80. w Portland zaczęło powstawać wiele zespołów latynoskich, w tym El Ritmo Tropical, Felicidades, Conjunto Alegre oraz Tiempo Caribe i inne.

Jednak wiele z nich znalazło okazje tylko na festiwalach plenerowych i w kilku klubach.

I żaden zespół nie grał jazzu latynoskiego Tito Puente i Eddie Palmieri tak jak Pa’lante.

L. do P.: Eddie Palmeiri, Marcia Hocker, Nick Gefroh i Don Lucoff.

„Różnica między moim zespołem a tymi zespołami polegała na tym, że moje zespoły były zawsze dużo jazzowsze,” twierdzi Gefroh.

Jednak nigdy nie uciekali się od pracy, by bawić ludzi tańczących.

Może w rezultacie, w swoim najlepszym okresie Pa’lante grało dwa lub trzy razy w tygodniu.

Po latach wychowywania dzieci, nauczania i grania w zespole, jednak w 1994 roku Little porzuciła biznes muzyczny.

Gefroh trwał dalej, ale ciężko jest utrzymać zespół w dobrym stanie w najlepszych okolicznościach, a bez Little, rezerwacje zaczęły zanikać.

A potem był jeszcze rywalizujący:

„Wszyscy zatrudniali DJ-ów, a oni zarabiali więcej pieniędzy sami niż mój cały zespół,” mówi.

„Zawsze miałem pracę na dzień w piekarni, więc to nie miało sensu.”

Sponsor

Tak więc w 2005 roku Gefroh wstrzymał działalność Pa’lante na osiem lat.

W ciągu tych lat bez zespołu dołączył do Jesterów, grupy, która grała funk nowoorleański z tubą, i pracował jako sideman w innych zespołach latynoskich.

Dodając do swoich umiejętności, stał się także konsekrowanym perkusistą Batá, studiując święte bębny i zostając konsekrowanym podczas podróży na Kubę.

Jednak to nie było wystarczające.

„Naprawdę byłem niespokojny,” mówi.

„Chciałem znów grać te utwory.

Więc na nowo założyłem Pa’lante.”

To było w 2013 roku i według Gefroha „scena muzyki latynoskiej rosła w górę i w górę i stawała się coraz lepsza.”

To oznaczało większą konkurencję, zwłaszcza dla zespołu starzejącego się razem z Gefrohem.

Ale mimo to, wszystko szło dobrze — zespół często grał, przeszedł na emeryturę z piekarni Fred Meyer i prowadził dwa programy radiowe o muzyce latynoskiej.

A potem, w 2020 roku, dotknął go tak osłabiający udar, że musiał uczyć się ponownie chodzić, mówić i grać na perkusji.

„Dzisiaj, gdy siedzę za perkusją, wciąż mogę grać,” mówi.

„Ale to trudne.

To zupełnie inna sprawa teraz.”

Sponsor

W 2024 roku przekazał dowodzenie Pa’lante multiinstrumentaliście i pedagogowi Carmelo Torresowi, synowi gracza na kongach i lidera zespołu Bobby’ego Torresa oraz bratu wokalistki Julany Torres, która prowadziła zespół taneczny latynoski na Festiwalu Montavilla w zeszłym roku.

Carmelo jest również artystą rezydentem Festiwalu Jazzowego Montavilla w Portland w Vestal Elementary.

Nick Gefroh i Pa’lante na Festiwalu Jazzowym Montavilla, 31 sierpnia 2025.

Radio

Muzyczni insiderzy uważają, że występy na żywo są kluczowe dla widoczności, ale jeszcze ważniejsze dla szerszej społeczności w budowaniu publiczności dla muzyki latynoskiej były programy radiowe Gefroha na KBOO i KMHD.

W rzeczywistości rozpoczął swoją karierę radiową, emitując Latin Jazz na KKUL AM na początku lat 60., ale po tym niewiele myślał o falach radiowych do 1986 roku, kiedy miał okazję poprowadzić program o Latin Jazz na KBOO.

Od tego momentu do 2003 roku „The Nick and Molly Show” dawało prawdopodobnie jedyną możliwość regularnego słuchania jazzu latynoskiego w radiu Portland.

Little opuściła program w 1995 roku, mniej więcej w tym czasie, gdy opuściła Pa’lante, a Gefroh kontynuował samodzielnie.

Następnie, w 2003 roku, przejął program KBOO „Jazz Lives” i, aby podtrzymać latynoski płomień, rozpoczął czwartkową noc Descarga na KMHD FM.

Program nadawano do 2015 roku.

Trudno oszacować wpływ programu radiowego.

Z pewnością jego słuchacze liczyli się w tysiącach co tydzień.

Ale w tandemie z rosnącą liczbą zespołów grających tę muzykę i programami radiowymi Gefroha przedstawiającymi słuchaczom międzynarodowe gwiazdy, liczba latynoskiej populacji w regionie wzrosła.

A wielu nowych przybyszy wydaje się preferować muzykę afro-karaibską w porównaniu z stylem norteño, który preferowali wiejscy imigranci.

Po tym jak w Montavilla Festiwalu tej nocy cesarał timbales Torres, Gefroh wziął duży shaker, który dzierżył przez resztę występu.

Niektóre z utworów, które grali, pochodziły z jego pierwszego zespołu latynoskiego, założonego prawie 50 lat temu.

Przed sceną tańczono, w tym wiceprezydent zarządu Montavilla, Marcia Hocker.

Dorosła tańcząc do Tito Puente i innych latynoskich wielkich orkiestr w Nowym Jorku, więc zna jazz latynoski.

Gdy wręczała Gefrohowi nagrodę Nick Fish Community Service Award, jej przesłanie było jasne:

„Kiedy przystąpiłam do Festiwalu,” powiedziała, „powiedziałam im, że ‘nie można mieć festiwalu jazzowego bez muzyki latynoskiej.’”

Ani też kultury takiej jak dzisiejszy Portland bez niej.

W dużej mierze możemy dziękować Nickowi Gefrohowi za to.

Comments are closed.