Press "Enter" to skip to content

Wspomnienia uciekinierów z Wietnamu: 50. rocznica upadku Sajgonu

Źródło obrazu:https://www.sandiegouniontribune.com/2025/04/27/how-the-fall-of-saigon-shapes-vietnamese-communities-and-bonds-in-san-diego-50-years-on/

Pamięć o ucieczce z Wietnamu po upadku Sajgonu przed 50 laty jest wciąż obecna w świadomości mieszkańców San Diego, którzy to przeżyli.

Niektórzy, jak Tawn Nguyen, byli dziećmi 30 kwietnia 1975 roku, kiedy siły północnowietnamskie zajęły stolicę Wietnamu Południowego – Sajgon, co oznaczało koniec wojny w Wietnamie.

Nguyen miała zaledwie 9 lat i wkrótce znalazła się na otwartym oceanie z rodziną, uciekając łodzią.

Na morzu zostali rozdzieleni od jej 6-letniej siostry, a spotkali się ponownie wiele miesięcy później w obozie dla uchodźców w Arkansas.

Inni, tacy jak Phong Duong, próbowali uciekać wielokrotnie w ciągu lat.

Jego rodzina — w tym ojciec, który pracował dla rządu Wietnamu Południowego — została złapana podczas pierwszej próby ucieczki.

Kim-Trang Dang, mająca 25 lat, gdy w 1975 roku uciekła, nadal wyraźnie pamięta uchodźców przeskakujących z małej promu na duży amerykański statek, który przyszedł ich uratować w środku oceanu.

Niektórzy, jak wspomina, wpadli pomiędzy oba statki do wody poniżej.

„Ilekroć mamy okazję, przekazujemy (tę historię) naszym dzieciom, wnukom, siostrzeńcom … o tym, co się wydarzyło” — powiedziała Dang, obecnie prezydent grupy Wietnamska Społeczność San Diego.

„Wielu ludzi nie mogło przeżyć, ale my mieliśmy to szczęście, że się udało.”

Od czasu, gdy miliony ludzi zaczęły opuszczać Wietnam 50 lat temu, aby uciec przed prześladowaniami ze strony Północy, tysiące z nich — w tym Nguyen, Duong i Dang — osiedliły się w hrabstwie San Diego, które jest teraz domem dla jednej z największych wietnamskich społeczności w kraju.

Dziś około 55 000 wietnamskich Amerykanów mieszka w hrabstwie San Diego.

Dla wielu, którzy uciekli po upadku Sajgonu, dzielenie się wspomnieniami o ich doświadczeniach z młodszymi pokoleniami jest sposobem na zachowanie historii przy życiu.

To także część ich starań o stworzenie powiązań, które zjednoczą i wzmocnią ich społeczność.

„To historia wielopokoleniowa” — powiedział Duong, obecnie dyrektor szkoły językowej Van Lang, która działa w San Diego od 41 lat.

„Chcemy, aby zrozumieli przeszłość, a tym samym mieli współczucie dla starszego pokolenia … A rozumiejąc to, myślę, że rozumieją też swoje dziedzictwo.”

To napędza wysiłki na rzecz zaangażowania się w społeczność, zwłaszcza jej młodszych członków.

Mieszkańcy niedawno pracowali nad stworzeniem Domu Wietnamu w ramach Domu Międzynarodowych Związków w Balboa Park.

Trwają także inicjatywy społeczne, aby podzielić się pomocą finansową i zasobami zdrowia psychicznego oraz zachęcić do udziału w obywatelskim życiu.

Ale droga do tego miejsca była długa.

Ponad 100 000 wietnamskich uchodźców uciekło z kraju w ostatnich dniach wojny w Wietnamie i po upadku Sajgonu, wielu bojąc się odwetu ze strony Północy z powodu ich bliskich powiązań z Amerykanami.

W kolejnych latach uciekali kolejni — niektórzy po tym, jak zostali uwięzieni w obozach reedukacyjnych, mających na celu wyeliminowanie opozycji.

Hrabstwo San Diego odgrywało kluczową rolę w amerykańskich wysiłkach na rzecz osiedlenia uchodźców.

Około 50 000 uchodźców otrzymało schronienie w ośmiu obozach w Camp Pendleton, jednym z czterech tymczasowych ośrodków osiedleńczych utworzonych w kraju dla tych, którzy uciekli z Azji Południowo-Wschodniej.

W ośrodku, który działał przez sześć miesięcy w 1975 roku, uchodźcy przebywali przez dni lub nawet miesiące — aż mogli połączyć się z już istniejącą w USA rodziną lub znaleźć sponsorów do osiedlenia się gdzie indziej, jak powiedziała historianka bazy Faye Jonason.

Na bazie zorganizowano szkołę dla dzieci, a zainstalowano elektryczność, aby zapewnić światło i połączenia telefoniczne.

Tymczasowi mieszkańcy bazy zorganizowali nawet raz podwójny ślub, gdzie dwie pary powiedziały sobie „tak”, z ręcznie uszytymi sukniami i tortem darowanym przez rodziny z San Juan Capistrano.

Wiosną 1975 roku, dzieci uchodźców w Camp Pendleton, świeżo przybyłe z Wietnamu, śpiewają „Ring Around the Rosie” z wolontariuszką Be Thi Nguyen.

Oto zdjęcie linii energetycznych, które przebiegają przez obozowiec w Camp Pendleton.

(Camp Pendleton)

Camp Pendleton był pierwszą bazą w Stanach Zjednoczonych, która zapewniła zakwaterowanie dla wietnamskich ewakuowanych podczas amerykańskiej akcji wojskowej w 1975 roku, Operacji Nowe Przybycia.

Dwa śluby, które miały miejsce w obozie, zorganizowane z pomocą rodzin z San Juan Capistrano.

(Camp Pendleton)

Gdy odeszli i rozproszyli się po Stanach Zjednoczonych, by rozpocząć nowe życie w wciąż małych wietnamskich społecznościach, byli chętni do połączenia z innymi, którzy przeszli podobną drogę.

„Kiedy idziesz do Walmartu i słyszysz język wietnamski, biegniesz, aby znaleźć tę osobę, ponieważ chcesz się połączyć” — przypomina Nguyen, której rodzina przeniosła się do San Diego w 1982 roku, po siedmiu latach życia w Dallas.

Ich społeczności rosły z czasem, zwłaszcza w Południowej Kalifornii.

W San Diego wiele rodzin przeprowadziło się do obszarów takich jak City Heights i Linda Vista, a potem z czasem do innych miejsc, takich jak Mira Mesa.

Dziś dzielnica Little Saigon, zlokalizowana wzdłuż El Cajon Boulevard w City Heights, ma 76 wietnamskich firm.

Mówi Tram Lam, prezydent Little Saigon San Diego.

Niektóre z nich są tam od dziesięcioleci, w tym restauracja Pho Hoa.

W początkowych latach wielu ludzi miało trudności ze znalezieniem pracy, a wielu podejmowało pracę, do której byli zbyt wykwalifikowani.

Tak było w przypadku rodziny Wesley’a Quacha, dyrektora ds. specjalnych w Azjatyckim Związku Biznesowym w San Diego.

Jego dziadkowie posiadali sklep z meblami w Wietnamie.

Gdy przybyli tutaj, pracowali w fabryce, a później otworzyli swój własny sklep, Thoi Tan, w City Heights.

„Ale dziś” — powiedział — „widzisz drugą falę wietnamskich przedsiębiorców”, wskazując na rozwój firm prowadzonych przez Wietnamczyków oraz przedstawicieli w białych kolorach zawodowych, takich jak prawo i medycyna.

To częściowo dlatego, że wzory imigracyjne się zmieniły.

Podczas gdy pierwsza fala to głównie uchodźcy uciekający z Wietnamu, wielu nowszych imigrantów przybywa w poszukiwaniu możliwości gospodarczych i wolności politycznej — powiedział Tri Luu, adwokat w Escondido, który współpracuje z Wietnamską Młodzieżową Aliancją (VAYA) w San Diego.

Mogą mieć inną relację z historią i z upadkiem Sajgonu.

Lan Dang, prezydent Wietnamskiej Federacji w San Diego, uciekł z Wietnamu z rodziną w 1994 roku, gdy miał 11 lat.

Nie żył w czasie upadku Sajgonu — ale żywo pamięta, jak wyglądało życie w Wietnamie pod rządami komunistycznymi.

„To nie tylko wspomnienie” — mówi. — „To blizna.”

„Będą dwie strony społeczności, a sposób, w jaki czują się ze względu na Czarny Kwiecień” — powiedział później — termin, który wiele osób w diasporze wietnamskiej używa do określenia upadku Sajgonu.

„To trudna część, próbując zjednoczyć społeczność.”

Choć niektórzy młodsi ludzie, których rodziny imigrowały w latach 90., dorastali słysząc opowieści o Czarnym Kwiecniu, wiele innych tego nie zrobiło.

Tram Lam, z Little Saigon San Diego, mówi, że jej ojciec nigdy nie rozmawiał z rodziną o swoich przeżyciach, walcząc przeciwko północnowietnamskiej armii.

To samo dotyczy Alana Trana, skarbnika VAYA, którego rodzice imigrowali, zanim się urodził.

Nie mówili wiele o Wietnamie, gdy dorastał, a tym bardziej o upadku Sajgonu, i nie czuł się zbyt związany ze swoją kulturą.

„Bardzo trudno jest młodzieży znaleźć wspólne zrozumienie, jak radzić sobie z tym wydarzeniem — ponieważ będziesz miał indywidualną perspektywę swoich rodziców, a potem będziesz mieć inne perspektywy od wielu innych ludzi” — powiedział.

„Nie mamy pojęcia, co to znaczy stracić kraj.

Nigdy nie będziemy mogli tego całkowicie zrozumieć.”

Mimo to, szkoła językowa Van Lang stara się pomóc w zrozumieniu tej sytuacji.

Otwarta w 1984 roku, prowadzi ją grupa wolontariuszy i oferuje naukę wietnamskiego zarówno dzieciom, jak i, od niedawna, dorosłym.

Ma na celu nauczanie języka poprzez lekcje, które łączą się z wietnamską kulturą i historią, mówi Duong, który pracuje tam od 17 lat i jest dyrektorem przez 10 lat.

W ramach jednego z ostatnich projektów uczniowie musieli porozmawiać z rodzicami o tym, dlaczego opuścili Wietnam i jakie mieli uczucia, gdy przybyli.

„To sposób na połączenie ich z dziedzictwem i rodzicami” — podsumował Duong.

Inne lokalne grupy pracują, aby zająć się problemami w społeczności jako sposobem na stworzenie połączeń między pokoleniami.

Inicjatywa VAYA, która pomaga łączyć młodzież z ich kulturą, ma na celu zaspokajanie potrzeb psychicznych młodych ludzi i złamanie kulturowych stereotypów dotyczących zdrowia psychicznego.

Natomiast organizacja Viet Voices pracuje nad zwiększeniem zaangażowania wyborczego, promowaniem praw najemców i sprawiedliwości żywnościowej oraz stworzeniem ogrodu społecznego w Central Avenue Park na cześć starszej kobiety, która została tam zabita w 2023 roku.

Jean-Huy Tran, lider grupy, chce większej równowagi między omawianiem przeszłości a pracą nad problemami społecznymi współczesności.

Zauważa, że może być trudno komunikować się o usługach społecznych z osobami starszymi, które nieufnie podchodzą do rządu z powodu swoich doświadczeń podczas i po wojnie.

Ale dostrzega również, że członkowie jego społeczności borykają się z problemami, zwłaszcza z dostępnością mieszkań.

„Staramy się stworzyć nowy dom tutaj, w Ameryce” — powiedział.

„Nie wierzę, że ludzie opuścili ojczyznę, aby żyć w takich warunkach.”

Częścią uzdrowienia międzypokoleniowego, wie, jest zrozumienie, co przeszli starsi członkowie społeczności i jak to ukształtowało ich społeczności, aby móc iść naprzód.

„Czy możemy skupić się na tym, jak uczynić to domem, jak stworzyć miejsce, gdzie mamy głosy, które mają znaczenie dla rządu, aby przynieść zasoby?” – zapytał.

„To jest to, co chcę oddać i nauczyć się z tej karty historii.”

Comments are closed.