Press "Enter" to skip to content

Bezdomny Dominic Dillard i jego walka o pomoc w San Diego

Źródło obrazu:https://www.sandiegouniontribune.com/2025/05/18/a-man-living-in-a-riverbed-was-angry-at-san-diego-police-then-he-asked-them-for-help/

Dominic Dillard nie sądził, że rozmawiał ze swoją mamą od co najmniej dwóch lat.
Czekał, aż jego życie będzie trochę bardziej poukładane.
Dillard siedział na kamiennej ławce w Parku Presidio, w pobliżu Starego Miasta.
Był chłodny, czwartkowy poranek pierwszego maja, a Dillard niedawno skończył 37 lat.
Mieszkający przy jego stopach przyczepka rowerowa pomagała mu przemieszczać się w dół rzeki, gdzie spał.
Większość tego, co posiadał, znajdowała się w środku: wielkanocny koc, przydymiona szklana rura.
Wcześniej tego dnia Dillard zatrzymał policjanta z San Diego i poprosił o pomoc.
Ale aby Dillard mógł zamienić tę rurę na program rehabilitacyjny lub nawet schronisko, kilka rzeczy musiało się zgadzać.
Musieli być wolne miejsca.
Musiał zostać wezwany zespół wyspecjalizowanych funkcjonariuszy.
Jeśli inna sytuacja awaryjna odciągnęłaby policję w innym kierunku lub jeśli żadne łóżka w okolicy nie byłyby dostępne, Dillard wiedział, że jego determinacja może osłabnąć, a on wróci prosto do rzeki.

Policja z pewnością może czuć się rozproszona w różnych kierunkach.
Mają ciągły deficyt kadrowy.
Zagrożenie cięciami w budżecie.
Niektórzy mieszkańcy chcą, aby policja bardziej agresywnie oczyszczała obozowiska, a Rada Miasta dwa lata temu przyjęła rozporządzenie antyobozowe, które zaostrzyło kary za spanie na zewnątrz.
Departament wzmocnił egzekwowanie prawa.
Zainwestowali jednak także w wsparcie dla bezdomnych.
Każdy nowy funkcjonariusz rozpoczyna teraz w Wydziale Policji Sąsiedzkiej, który zajmuje się telefonami związanymi z bezdomnością.
Liderzy stworzyli zespół usług interwencyjnych dla mieszkańców zmagających się z zaburzeniami używania substancji, a liczba funkcjonariuszy zajmujących się pomocą dla bezdomnych podwoiła się, aby mogli spędzać dni na oferowaniu pomocy, bez presji na aresztowania.
W każdej chwili ktoś, kogo spotykają, może chcieć zostawić ten namiot za sobą.

Dillard, z jego strony, nie zaczął dnia od prośby o pomoc.
Jeśli już, planował złożyć skargę przeciwko policji.
Dillard mówił, że funkcjonariusz i ekipa sprzątająca weszli wczoraj do jego obozowiska i wyrzucili część jego rzeczy, w tym plecak z gotówką.
Nagrał incydent na swoim telefonie i odtworzył fragment dla Union-Tribune.
Głos Dillard’a słychać w tle, jego głos podniesiony, mówiąc: „Dlaczego próbujecie zabrać moje osobiste rzeczy, bracie?”
(Inni żyjący na ulicy często skarżą się na podobne traktowanie, a jeden pozew oskarża organy ścigania w hrabstwie East o niszczenie wszystkiego, od insuliny po prochy zmarłych bliskich.)
Dillard nie zmrużył oka całą noc.
Całą noc jeździł po mieście na swoim rowerze.
Jednak około wschodu słońca, kiedy dostrzegł funkcjonariuszy zgromadzonych w pobliżu Presidio, Dillard znalazł się na drodze do poproszenia o Zespół Pomocy dla Bezdomnych, znany jako HOT.
W ten sposób jego imię trafiło do sierżanta Bena Douglasa.

Douglas przyjechał do parku około 7:45.
Dillard był widoczny na ławce kilka stóp dalej.
Sierżant prowadzi zespół HOT od wielu lat.
Zespół nie jest nowością — dane publiczne pokazują, że inicjatywa zaczęła się już w latach 90.
Jednak w zeszłym roku departament zwiększył liczba funkcjonariuszy HOT z czterech do ośmiu.
Zespoły te oferują pomoc 2720 bezdomnym w ciągu pierwszych czterech miesięcy roku, co podwoiło całkowitą liczbę w porównaniu do tego samego okresu w 2024 roku, według rzecznika miasta.

Praca może wydawać się mieszanką różnych zawodów, od kierowcy taksówki (transportowanie ludzi do rehabu) po tragarza (pakowanie rzeczy do przechowywania), a sierżant potrzebował całego zespołu, aby zrobić to dobrze.
W tej chwili pozostali oficerowie czekali na parę pielęgniarek, które często towarzyszyły im podczas obchodów.
Planowany odbiór był tylko piętnaście minut stąd.
To oznaczało, że wszyscy powinni być w parku na chwilę po 8:00.
Douglas wysiadł z pojazdu.
Natychmiast przed nim znajdował się inny bezdomny, otoczony przez grupę funkcjonariuszy.
Fioletowy śpiwór leżał w brudzie niedaleko znaku „Zakaz obozowania”.
Być może facet złamał zakaz obozowania w San Diego.
Sierżant kontynuował w kierunku Dillard’a i przedstawił się.
„Szukam programu,” powiedział Dillard.

Szanse na znalezienie jednego nie zawsze były wysokie.
W ostatnich miesiącach tylko około jedna na dziesięć próśb o schronienie odnosiła sukces, głównie dlatego, że placówki były pełne.
Sytuacja może być jeszcze gorsza w przypadku miejsc detoksykacyjnych.
Na ubiegły rok całe hrabstwo miało mniej niż 80, które akceptowały Medi-Cal, stanowy ubezpieczenie dla osób o niskich dochodach.
Sierżant zaczął tłumaczyć, że reszta zespołu jest w drodze, gdy auto California Highway Patrol podjechało za nim.
Kierowca zaparkował, otworzył drzwi i podszedł do ławki.
Douglas przestał rozmawiać i obrócił się.
Funkcjonariusz patrolu gestykulował w kierunku pobliskiego boiska baseballowego.
Stojący w polu był cienki mężczyzna, trzymający tors.
Jego skóra była blada, prawie przezroczysta, co wszyscy mogli zobaczyć, ponieważ mężczyzna był nagi.
Douglas wezwał policjantów wciąż stojących przy znaku „Zakaz obozowania”.
„Justin.”
Grupa nie zareagowała.
„Justin!”
Funkcjonariusz o imieniu Justin w końcu usłyszał swoje imię i podszedł.
„To może być coś, co musisz zająć się,” powiedział sierżant.
Na początku oficer nie wiedział, o co Douglasowi chodzi.
Potem jego oczy znalazły się w polu.
Na chwilę zamilkł.
Potem opuścił głowę i powoli wrócił do reszty kolegów.
Grupa szybko ruszyła w kierunku boiska baseballowego.
Douglas wrócił do ławki.
„Przekazałem twoje dane,” powiedział sierżant do Dillard’a.
„Zaraz wrócę.”
Sierżant odszedł.
Dillard pozostał na miejscu.

Czekanie
Dillard wciąż był zły z powodu utraty swoich rzeczy.
Był San Dieganem tak samo jak każdy inny — dorastał w Lincoln Park, uczęszczając do Roosevelt Middle i San Diego High — ale czuł, że niektórzy ludzie postrzegają go jako śmieć.
Dillard mówił, że do niedawna miał kilka prac i mieszkanie.
Potem relacja z jego współlokatorami pogorszyła się, wyprowadzili się, a Dillard nie mógł pokryć czynszu samodzielnie.
Od tego czasu był na ulicy.
Dane online pokazują, że był aresztowany kilka razy na przestrzeni lat, a Dillard był pewien, że kiedyś został zatrzymany przez tego samego policjanta, do którego podszedł wcześniej tego ranka po pomoc.
Dziesięć minut minęło.
Myśli Dillard’a powracały nieustannie do jego mamy.
Nie rozmawiali jakoś od czasu, gdy stał się bezdomny.
Dillard chciał być w czystych ubraniach, aby odwiedzić ją, chociaż część tego, co posiadał, została wyrzucona.
Z drugiej strony nie był też pewien, czy ona jeszcze żyje.
Śledzenie ludzi, gdy mieszkasz na ulicy, może być prawie niemożliwe.
Telefony łatwo zgubić, ukraść lub rozładować.
Reszta jego rodziny mogła mieć pogrzeb, nawet nie wiedząc, że tam był.
Trzydzieści minut.
Karetka i wóz strażacki, jego światła migające, można było zobaczyć w pobliżu boiska baseballowego.
(Później policja powiedziała, że nagi mężczyzna wydawał się być pod wpływem czegoś i zgodził się zgłosić się na leczenie).
Sierżant obserwował z krawędzi trawy.
Douglas kochał, podczas szczyt pandemii, kiedy Centrum Kongresowe w San Diego przekształciło się w ogromne schronisko dla bezdomnych.
To oznaczało, że każdy chcący łóżka generalnie je dostawał.
Chociaż ten eksperyment zakończył się w 2021 roku, Douglas wciąż był wdzięczny, że jego zespół ma przestrzeń, by powoli budować zaufanie z ludźmi, których spotykają — dlatego stawał się coraz bardziej zirytowany, że pozostali oficerowie z HOT jeszcze się nie pojawili.
W końcu wyciągnął telefon, aby zapytać, co się dzieje.
Swojego zespołu, powiedzieli, że to były szczepienia: moment, w którym pielęgniarki wyszły na zewnątrz, ludzie na ulicy zaczęli pytać o szczepionki przeciw grypie i tym podobne.
Grupa próbowała pomóc wszystkim wokół, zanim ruszyła do Dillard’a.
Douglas odłożył telefon.
Dillard spędził teraz na ławce co najmniej godzinę.
„Moja mama nawet nie wie, co — wie, że ulice są niebezpieczne, wie, że to niebezpieczne,” mówił Dillard.
„Ale ona nie wie, co się teraz ze mną dzieje.”
„Trudno mi teraz zadzwonić do mojej mamy, to jest dla mnie takie trudne, i nie wiem dlaczego.”
Otarł oczy o wielkanocny koc.
Tuż przed 9:00 na horyzoncie pojawiła się duża biała furgonetka.
HOT przyjechał.
Pięć osób wysiadło: pracownik hrabstwa z Wydziału Zdrowia i Usług Społecznych, który może połączyć mieszkańców z świadczeniami, dwóch pielęgniarzy dofinansowanych przez hrabstwo mogących zapewnić opiekę zdrowotną na miejscu oraz para funkcjonariuszy.
Ekipa podeszła do Dillard’a.
„Jesteś gotowy do wyjścia?” zapytał jeden z funkcjonariuszy.
Dillard powiedział, że jest.
Nadal nie było jasne, dokąd mogą się udać.
Jedną z potencjalnych opcji była placówka detoksykacyjna w dzielnicy Grant Hill w San Diego, prowadzona przez McAlister Institute, nonprofit specjalizujący się w leczeniu uzależnień.
Dillard mógłby tam zostać na jeden dzień.
To mogłoby dać wszystkim czas na znalezienie dłuższego miejsca.
Jeden z funkcjonariuszy HOT, Efren Peregrina, podszedł do sierżanta, aby wyjaśnić ich opóźnienie.
„Zostaliśmy zasypani,” powiedział Peregrina.
„Wszyscy pytali o szczepionki.”
„Nie radzę sobie z tym,” odpowiedział Douglas.
„Już zobowiązaliście się, żeby tutaj przyjść.”
Zadzwoniono do więcej osób.
Pielęgniarka podała Dillard’owi szczepionkę przeciw grypie.
Peregrina nałożył czarną rękawiczkę i, za zgodą Dillard’a, zabrał rurę.
Inna grupa funkcjonariuszy z zespołu usług interwencyjnych przyjechała, w tym dwóch młodych policjantów w trakcie szkolenia.
W parku znajdowała się teraz około tuzina osób, niemal wszystkich próbujących pomóc jednemu mężczyźnie.
I wkrótce ktoś zadzwonił na numer do mamy Dillard’a.

Rozmowa
Jeden z policjantów trzymał telefon.
Dillard pozostał na ławce.
„Halo?” odpowiedziała kobieta, jej głos niski i chrapliwy.
„Co słychać, mamo,” powiedział Dillard.
Przerwa.
„Heeey!” głos wykrzyknął.
„Co słychać, mamo. Jak się masz?”
„Cześć, Dominiiiiiii!” powiedziała jego mama.
„O mój Boże, wiesz co, cieszę się dzisiaj!”
Powiedziała mu, że jest kochany i bardzo za nim tęskni.
Dillard powiedział to samo.
„Jak się czujesz?” zapytała mama.
„Czuję się w porządku.”
Zapytała ponownie, czy wszystko w porządku.
„Siedzę w parku,” dodał Dillard.
„Próbuję dostać się do programu.”
„O, to dobrze,” odpowiedziała mama.
„Modlę się za ciebie.”
Peregrina pochylił się i przedstawił jako policjant.
„Czy on ma jakieś kłopoty?” zapytała mama.
„Nie,” odpowiedział Peregrina.
„On właściwie poprosił o pomoc.”
Para rozmawiała przez minutę lub dwie, po czym policjant oddał telefon Dillard’owi.
„Patrzę przez okno, rozmawiając z tobą cały czas,” mówiła mama.
Chwilę później funkcjonariusze wprowadzili Dillard’a do tyłu SUV-a policyjnego.
W McAlisterze było wolne miejsce, 24-godzinna placówka.
Mamy nadzieję, że po tym znajdzie się kolejne łóżko.

Comments are closed.