Press "Enter" to skip to content

Richard Yarling: Życie w cieniu II wojny światowej

Źródło obrazu:https://www.kut.org/life-arts/2025-07-24/austin-texas-oldest-world-war-ii-veteran

7 grudnia 1941 roku, 20-letni Richard Yarling przebywał w domu bractwa na Uniwersytecie Indiana.

Tysiące mil stąd, wydarzyło się coś, co zmieniło bieg jego życia: japońskie bombardowanie Pearl Harbor na Hawajach.

Wojna trwała już od kilku lat, ale Stany Zjednoczone starały się pozostać na uboczu.

Do tego dnia.

Yarling słuchał wczesnych doniesień radiowych, coraz bardziej przerażony tym, co słyszał.

„Oczywiście, wszyscy byliśmy bardzo zaniepokojeni, będąc w wieku rekrutacyjnym” – powiedział.

Jego ojciec był marynarzem w I wojnie światowej.

Młodszy Yarling wstąpił do Gwardii Narodowej w wieku 16 lat.

W wieku 20 lat był w idealnym wieku do poboru.

Zatem nie było pytania, czy pójdzie na wojnę.

Yarling udało się opóźnić pobór aż do ukończenia studiów na wiosnę.

To wtedy dołączył do marynarki i po krótkim czasie znalazł się na statku — USS Chauncey — płynącym z Nowego Jorku w stronę wojny na Pacyfiku.

Były japońskie naloty powietrzne.

Burze zagrażające zatonięciem ich statków.

„Tamte dni [były] najbardziej interesującym — a także najbardziej przerażającym czasem w moim życiu” – wspominał Yarling w wywiadzie dla Narodowego Muzeum Wojny na Pacyfiku w 2016 roku.

W tym wywiadzie opowiadał o tym, jak wyszedł na ląd na pewnej wyspie i zobaczył ciała i części ciał ułożone w stosy na wysokość 4 stóp, jak drewno do opału.

Był to koszmar po walce o zdobycie wyspy z rąk Japończyków.

Ale był dumny ze swojej służby.

Po wojnie Yarling został prawnikiem.

Założył rodzinę, a później w swoim życiu przeprowadził się do Round Rock.

Palił cygara i pił czerwone wino aż do 101 roku życia.

Osiemdziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej, gdy Yarling miał niedługo skończyć 103 lata, jego wnuczka, Katheryn Stacer, zadała pytanie dla ATXplained: „Moim pytaniem było, czy mój dziadek, Richard Yarling, był najstarszym żyjącym weteranem II wojny światowej w rejonie Austin”.

Stacer złożyła swoje pytanie we wrześniu.

„Kilka tygodni [później], on w rzeczywistości zmarł w dzień po swoich 103. urodzinach.

Nie było to przewidywane… ale, cóż, miał 103 lata” – powiedziała.

Mimo to, chciała wiedzieć: czy jej dziadek był najstarszym weteranem II wojny światowej w Austin przed jego śmiercią?

Austin ma wielu weteranów.

Austin ma historię długowiecznych weteranów.

Richard Overton był, przez pewien czas, najstarszym weteranem II wojny światowej w kraju.

Całe swoje życie spędził w rejonie Austin.

Overton zmarł w 2018 roku w wieku 112 lat.

Ale od tego czasu, czy był inny weteran w Austin starszy niż 103, starszy niż Yarling przed jego śmiercią w październiku?

Lokalne organizacje weteranów, w tym Texas Veterans Commission i Honor Flight Austin, powiedziały, że nie wiedzą.

Jednak stare wiadomości telewizyjne dostarczają kilka wskazówek.

Weźmy Karla Schlessingera — który w zeszłym roku skończył 106 lat.

Schlessinger był specjalistą w zakresie instrumentów lotniczych w II wojnie światowej.

Zmarł w tym roku w styczniu, na mniej niż dwa miesiące przed swoimi 107. urodzinami.

Zatem, nie.

Yarling nie był najstarszym żyjącym weteranem II wojny światowej w Austin, kiedy zmarł w zeszłym roku.

Schlessinger był o około trzy i pół roku starszy.

Zatem, czy Schlessinger był najstarszym?

Trudno powiedzieć.

To ruchomy cel.

Ale jest jedna osoba, która może być najstarszym żyjącym weteranem w Austin w tej chwili.

Nazywa się George Stowell Burson.

Burson urodził się w Fillmore w Kalifornii.

W młodym wieku interesował się lataniem.

On i jego przyjaciele budowali pudełkowe latawce.

Aby je przetestować, przypinali do nich koty — żywe koty — w spadochronach.

Latawiec wznosił się w górę, a on pociągał za sznurek, aby otworzyć spadochron kota i kot lądował na ziemi.

Pierwsze kilka razy kot nie był z tego zadowolony, powiedział Burson.

„Ale potem nagle czekał, aby ponownie spróbować! W końcu mu się to spodobało.”

Było to zrozumiałe, że gdy Burson został powołany, dołączył do Sił Powietrznych Armii.

‘Nie było to łatwe’

12 września 1944 roku, Burson był drugim pilotem podczas misji bombowej.

Lecieli nad Niemcami, zmierzając do Czechosłowacji.

„Lecieliśmy sobie spokojnie, a nagle myśliwiec uderzył w nasz ogon” – opowiadał Burson.

Fragmenty spadały z naszego bombowca B-17, gdy niemieckie myśliwce ciągle strzelały.

Pilot został ranny.

Był żywy, ale silnik był w ogniu.

„Pilot powiedział: ‘Dobrze, wszyscy wyskakiwać!’”

Burson założył spadochron i ruszył w stronę włazu ewakuacyjnego.

Ale był jeden problem.

„Wewnątrz był gość, który nie chciał puścić.

Włożyłem obie stopy w jego plecy i popchnąłem z całych sił, a on wypchnął się na zewnątrz,” powiedział Burson.

Był hałas, gdy Burson został wessany przez właz.

Spadał.

Otworzył swój spadochron i wylądował na wrogim terytorium.

Czterech członków załogi Bursona przeżyło katastrofę.

Troje z nich zginęło w walkach.

Czwarty prawdopodobnie zginął, gdy samolot się rozbił.

Żołnierze schwycili ocalałych, a Burson wkrótce znalazł się w obozie jenieckim Stalag Luft I w mieście Barth w Niemczech.

Jeśli zapytasz Bursona o jego czas w nazistowskim obozie, zbagatelizuje to.

„O, traktowali nas dobrze,” mówił spokojnie.

Burson mówił, że głównie było nudno.

Ale nie było to tak złe jak w innych obozach jenieckich.

Jeńcy z innych obozów byli zmuszani do marszu setek mili w zimnie, gdy ich oboz zostały przeniesione.

Tymczasem, oboz Bursona pozostał tam, gdzie był.

„Więc, wyszło dobrze,” dodał.

Ale Burson był nieco bardziej szczery z córką, Mary Jane Burson.

„Nigdy więcej tego bym nie chciał przeżywać.

To nie było wyjście” – powiedział jej.

„Nie mam nic do narzekania w porównaniu do tego, co przeszli inni jeńcy wojni — jak japońscy jeńcy, czy nawet inni jeńcy w Niemczech lub Polsce, czy obozach zagłady.

Zatem nie mam nic do narzekania.”

1 maja 1945 roku, Burson i reszta obozu obudzili się, aby zobaczyć, że niemieccy strażnicy zniknęli.

Kilka dni później Niemcy oficjalnie poddały się Aliantom.

Wracał do domu.

Lata później, Burson zabrał swoją rodzinę do Europy.

Pojechali do Niemiec.

W pewnym momencie, Mary Jane pomyślała, jak dziwne to musiało być dla niego wrócić do kraju, w którym był więziony.

Zapytała go o to.

„Nigdy nie obwiniaj ludzi za działania rządu,” odpowiedział jej Burson.

„Ci ludzie, których bombardowałem w tych fabrykach? Oni nic mi nie zrobili.

Poszli do pracy, aby zarobić na życie, aby karmić swoją rodzinę, tak jak ja.”

Burson pozostał w wojsku po II wojnie światowej.

Brał udział w wojnie koreańskiej — i znowu był zestrzelony.

Po opuszczeniu wojska, został nauczycielem matematyki w szkole średniej w San Antonio.

W maju skończył 104 lata.

Urodził się pięć miesięcy przed Yarlingiem.

Czy to czyni Bursona najstarszym weteranem w Austin w tej chwili?

Może.

„Chciałam to tylko wiedzieć, aby mu to powiedzieć, aby poczuł się wyjątkowo,” powiedziała córka Yarlinga, Linda Hammel.

„Bo już wiem, że był wyjątkowy.”

Yarling i Burson mieli zupełnie różne doświadczenia wojenne, ale te doświadczenia je ukształtowały.

„On nigdy nie brał za pewnik faktu, że przeżył tę wojnę i żył każdego dnia w pełni,” dodała Hammel.

„To bardzo samotne”

Życie tak długo może być izolujące.

Możesz mieć rodzinę, ale twoi przyjaciele — przynajmniej ci, którzy znają cię najdłużej — odeszli.

W pewnym momencie osiągasz wiek, w którym nikt wokół ciebie nie pamięta wydarzeń, które uczyniły cię tym, kim jesteś.

„Nie mogę powiedzieć, że się tym cieszy,” powiedziała Mary Jane Burson.

„To bardzo samotne.

Innego dnia zapytałam, ‘Cóż, co robisz dzisiaj, Tato?’

A on powiedział, ‘Po prostu siedzę tutaj i czekam na śmierć.’

A ja powiedziałam, ‘Cóż, zbyt długo czekasz!’

On odpowiedział, ‘Wiem.

Nie słychać mogło się to wiele czasu!’

To była żartobliwa uwaga, ale w każdym żarcie jest element prawdy.

„Po prostu siedzę w tym krześle i spoglądam przez okno.

Nie ma nic innego do roboty.”

Warto pomyśleć o tym, jak mało prawdopodobne jest dożycie takiego wieku.

Szesnaście milionów Amerykanów służyło w II wojnie światowej.

Ponad 400 tysięcy z nich zginęło.

Kolejne 600 tysięcy zostało rannych.

Po każdej stronie zginęły dziesiątki milionów.

Ale ci mężczyźni przeżyli i obserwowali, jak to wszystko się wydarzyło.

Następnie udało im się przeżyć jeszcze kolejne 80 lat — sam w sobie życiorys dla prawie wszystkich innych.

Wypadki samochodowe.

Choroby.

Cień, który prześladuje nas wszystkich każdego dnia.

Udało im się to przeżyć.

Udało im się uciec.

Założyli rodziny, praktykowali prawo, uczyli matematyki, pili wino i palili cygara.

Utrzymywali pamięć o najdeadniejszej wojnie w historii ludzkości i stali się żywym przypomnieniem tego, czego nie należy sobie nawzajem robić.

Zbliżamy się do dnia, kiedy wszyscy, którzy służyli w II wojnie światowej, odejdą.

Do tego czasu to my musimy słuchać ich opowieści, uczyć się od nich i je celebrować — niezależnie od tego, czy są najstarszymi czy nie.

Comments are closed.