Press "Enter" to skip to content

Kultura artystyczna San Diego: Wyjątkowość i wyzwania

Źródło obrazu:https://voiceofsandiego.org/2025/08/22/can-san-diegos-artists-step-out-of-our-citys-shadow/

San Diego zawsze było i zawsze będzie domem dla niesamowitych artystów.

Jednak, kiedy mówię, że scena artystyczna w San Diego jest słaba dla (większości) artystów, nie mówię o braku wspaniałej sztuki.

Jeśli grasz w zespole coverowym Steely Dan, malujesz spokojne pastelowe sceny plażowe lub tworzysz sztuczne ściany z roślinami z napisami takimi jak „Życie jest dla żywych”, być może masz się całkiem dobrze.

Jednak nie buduje to sceny artystycznej.

Przynajmniej takiej, która faktycznie szanuje złożoność tego miasta.

Były chwile prawdziwej, pięknej sztuki.

Fala protestów, muzyka i sztuka, która wymusiła na niechętnym mieście powstanie Chicano Park oraz szalona scena post-hardcore lat 90-tych, która podważyła założenia miasta na temat samego siebie.

Niektóre z żywotności tych ruchów pozostają w DNA naszego miasta, ale zachowanie niektórych z tych reliktów było walką pod górę.

Ogólnie rzecz biorąc, San Diego od dawna artystycznie jest poniżej swojego potencjału.

Jesteśmy ósmym największym miastem w Ameryce, największą wspólnotą transgraniczną na kontynencie, ale mamy zdecydowanie nie największy kulturowy wpływ.

To nie jest wina artystów.

To miasto nie zauważyło pokoleń artystów, którzy z konieczności musieli uciekać w bardziej artystyczne zakątki.

San Diego po prostu nie zrobiło miejsca dla artystów.

Jak w większości dużych problemów, nie ma jednego prostego rozwiązania.

Istnieje wiele problemów, które się przenikają i nakładają, a przez następne 20 lat mogą tylko się pogorszyć.

Starałem się je zredukować do przydatnego akronimu.

Uważam, że San Diego ma problem „ASS”.

Oto, co mam na myśli.

Przystępność

Rzeczy oczywiste.

San Diego jest nieprzyzwoicie drogim miejscem do życia.

Dla artystów może być wręcz nieprzyjazne.

Przestrzenie, a także ludzie, którzy naprawdę napędzają organiczne sceny artystyczne, są nieustannie wypierani przez astronomiczne koszty.

Ta skomplikowana kalkulacja finansowa sprawia również, że artystom trudno jest robić to, co mogłoby przynieść im sukces.

Pomyśl o nowym zespole, który chce wyjechać w trasę po raz pierwszy.

Czy mogą nadal opłacać swoje czynsze w wysokości 2000 dolarów wiedząc, że salony i przestrzenie DIY, w których będą grać, mogą im zapłacić wystarczająco na benzynę, ale nie wiele więcej?

Raport z 2022 roku dotyczący kreatywnej gospodarki San Diego podkreślił ponure realia finansowe.

Wielu respondentów wskazało, że brak przystępnych mieszkań i przestrzeni do pracy jest głównym powodem „odpływu mózgów” w kreatywnej branży w San Diego.

Alejandro Frank, artystka i kuratorka, która przez lata prowadziła małą galerię artystyczną w City Heights o nazwie Teros Gallery, była twarzą tej rzeczywistości.

Kiedy prowadziła Teros, ekonomika przetrwania tylko na sprzedaży dzieł sztuki w jej niezależnej galerii po prostu nie miała sensu.

Musiała pracować w trzech miejscach, aby ją utrzymać.

W końcu musiała ją zamknąć.

„Jestem nerwowa, ponieważ to miasto tworzy ten rodzaj wypalenia, które może być głęboko izolujące i sprawia, że ludzie chcą odejść” – powiedziała Frank.

„Nie możemy koniecznie zmienić San Diego, ale musimy to objąć z celem, aby po prostu utrzymać to dziwne, kreatywne i nasze podziemne przestrzenie.”

Przystępne przestrzenie są dużą częścią tego, a niektóre organizacje już pracują nad ich zapewnieniem.

San Diego’s Space 4 Art to subwencjonowany budynek zarezerwowany dla artystów, ale mają tylko sześć przestrzeni do życia/pracy.

Oznacza to, że potrzebowalibyśmy znacznie więcej Space 4 Art w całym mieście.

Ustawa uchwalona w 2023 roku, która wymaga, aby nowe budynki w pobliżu dzielnic kulturowych zawierały określoną liczbę przystępnych mieszkań dla artystów, może pomóc na marginesach, a Manhattan Plaza, kompleks 1689 mieszkań subwencjonowanych w Nowym Jorku przeznaczony dla osób pracujących w sztuce performatywnej (i kiedyś w domu Timmy’ego Chalameta), jest nieosiągalnym przykładem tego, co jest możliwe.

Ale ten budynek powstał prawie 50 lat temu, a wydaje się, że karty są ustawione przeciwko dużym, przystępnym projektom budowlanym z przeszłości.

Jednak kryzys przystępności w San Diego nie różni się zbytnio od innych dużych miast, takich jak Los Angeles, które nieustannie przyciąga artystycznie uzdolnionych San Diegan.

Więc dlaczego artyści mogą tam przetrwać?

Wsparcie

W Los Angeles nadal nie jest łatwo być artystą, ale miasto ma dość solidną infrastrukturę artystyczną.

Obejmuje liczne przestrzenie dla sztuki, takie jak galerie i miejsca, dużą publiczność zainteresowaną sztuką (niektórzy z nich zostali przyciągnięci z San Diego) oraz koncentracje profesjonalistów z mediów i przemysłu.

San Diego ma mniej z tych rzeczy.

Mieszkańcy Los Angeles również mają pieniądze do wydania na sztukę.

I to w dużej ilości.

Niektóre z tego są po prostu związane z wielkością miasta, ale również mówi to wiele o priorytetach San Diego.

I chociaż finansowanie sztuki publicznej wzrasta dzięki inicjatywie „procent dla sztuki” trwającej od dziesięcioleci, to również doznało poważnych strat w ostatnich zawirowaniach budżetowych.

Cięcia federalnego finansowania sztuki przez administrację Trumpa także nie ułatwiły sytuacji.

Alessandra Moctezuma, artystka, nauczycielka i wiceprzewodnicząca Komisji Kultury i Sztuki San Diego, powiedziała, że uchwalenie pierwszego planu kulturalnego miasta było także dużym krokiem naprzód.

Obejmuje on cały szereg celów, takich jak tworzenie większej liczby przystępnych przestrzeni kreatywnych, rozszerzanie programów grantowych i stypendialnych oraz wprowadzanie większej ilości programów artystycznych do przestrzeni publicznych.

Miasto nie ma najlepszego rekordu w realizacji wielkich planów, ale Moctezuma jest optymistką, że wystarczająco dużo ludzi angażuje się w tę sprawę, aby rzeczy się zmieniły.

„To wolny proces, ale myślę, że widać pewne rzeczy, które zaczynają przynosić rezultaty” – powiedziała Moctezuma.

Ale zaangażowanie miasta nie może być jedyną odpowiedzią.

W końcu, nawet kiedy lokalni artyści dostawali fajne okazje, to nie zawsze kończyło się to dobrze.

W 2023 roku władze lotniska w San Diego nagle usunęły instalację wideo multimedia artysty Evana Apodaca.

Wydarzyło się to po tym, jak Apodaca mówi, że był świadkiem, jak ktoś nazwał to „budowaniem głupoty”.

Ta skarga najwyraźniej dotarła aż do najwyższego szczebla lotniska.

Instalacja eksploruje historię wojska i jego nieustanną obecność w San Diego, kwestionując jego rolę w naszym mieście i w konfliktach za granicą.

Jeden ekspert wprost nazwał usunięcie przypadkiem cenzury i „dyskryminacji punktu widzenia”.

Cała sytuacja rodzi jeszcze większe pytanie.

Czy San Diego naprawdę chce objąć swoich artystów?

Duch

San Diego zawsze było miastem prowadzącym podwójne życie, niepewne obu.

Na powierzchni mamy luzacki wizerunek, który jest promowany na całym świecie: kalifornijskie burrito, plaże, kraftowe piwa i marihuana.

Ale pod tym wszystkim kryje się znacznie bardziej złożony obraz: złożoność kultury transgranicznej, systemowy rasizm i redlining, tłumiona wszechobecność kompleksu wojskowo-przemysłowego i nadal kalifornijskie burrito.

Jaką twarz woleliby zobaczyć promotorzy naszego miasta, jest oczywiste.

To w końcu przyciąga pasażerów w samolotach.

Inna natomiast, niekoniecznie.

Jednak rozwój prawdziwego uznania sztuki wymagałby, aby mieszkańcy San Diego spojrzeli w lustro i dostrzegli swoje wady.

To trudne zadanie dla miasta, które od dawna było zamieszkane przez przybyszów, przyciągniętych bardziej przez wizerunek San Diego niż przez to, co dzieje się pod powierzchnią, lub „budowanie głupoty”, o której marzą lokalni mieszkańcy.

A to nie wspominając o potężnym konserwatywnym nurtoru w naszym regionie.

To również dlaczego najbardziej nieprzenikalna przeszkoda dla sceny San Diego mogą być sami San Dieganie.

‘Nie poddam się bez walki’

Nie jestem ani pierwszym, ani najmądrzejszym, ani najbardziej związanym w tym temacie, aby opowiadać (narzekać?) o tym wszystkim.

I tak, nasza nowoczesna metropolia ma pilniejsze kryzysy, które wymagają rozwiązania niż to, że jest nieprzyjazna dla artystów.

Lokalne sceny artystyczne w całym kraju również stają przed być może bardziej złożonym problemem, który im przeciwdziała: przyszłość.

Amerykańskie społeczeństwo jest bardziej atomizowane niż kiedykolwiek, ponieważ korporacje przepracowują się, aby uchwycić ludzką uwagę w insularnych platformach społecznościowych i zmonetyzować ją.

To zła wiadomość dla lokalnych scen artystycznych i przyszłości spotkań w fizycznych przestrzeniach i po prostu cieszenia się atmosferą.

A tak, rośnie też sztuczna inteligencja, której istnienie stanowi wojnę z tym, co to znaczy tworzyć sztukę.

Co to wszystko oznacza?

Cóż, na przykład, stworzenie lokalnej sceny, która działa na rzecz artystów jest walką pod górę.

I podczas gdy niektóre z tych presji są namacalne i (może) rozwiązywalne, inne wymagają od nas robienia dziwnych, niewygodnych rzeczy, jak patrzenie w głąb siebie.

Trzymam kciuki, ale nie wstrzymuję oddechu.

Zaskakującym słowem, które pojawiło się w niemal każdej rozmowie, którą przeprowadziłem z ludźmi, było „nadzieja”.

Dla Frank, która teraz kuratuje wystawy w Mabel’s Gone Fishing w North Park, jest to to, że wciąż otwierają się interesujące nowe miejsca i że nawet pomimo niższego profilu, fajne rzeczy, które się dzieją, wychodzą poza San Diego.

Dla Ramela Wallace’a, artysty i organizatora wydarzeń, było to obserwowanie większej współpracy wśród artystów.

Próby stworzenia powiatowej agencji artystycznej z przedstawicielami każdego regionu miasta są tego przykładem.

Dla Devory Maximovej, kuratorki i entuzjastki sztuki, było to poczucie, że coraz więcej artystów pozostaje na dłużej.

Amanda Bernal, współzałożycielka Burn All Books, risographu prowadzonego w sklepie z prezentami i galerii w Normal Heights, jest jedną z tych osób.

Jej przestrzeń organizuje warsztaty i koncentruje się na tym, aby sztuka była dostępna.

„Niektórzy ludzie odejdą stąd tylko w płaczu i krzyku.

To mój przypadek.” – powiedziała.

„Nie poddam się bez walki.”

To wszystko podkreśla niezwykłą odporność artystów z San Diego.

Nawet biorąc pod uwagę potencjalnie nie do pokonania wyzwania, niesamowita sztuka dzieje się każdego dnia.

Dzieje się w kolorowo malowanych centrach społecznych ukrytych w spokojnych dzielnicach City Heights, w spoconych, DIY barach w alejkach, w galeriach sztuki i performansu w niedalekiej odległości od granicy oraz w kwitnących przestrzeniach eksperymentalnych przekształcających stare silosy zbożowe.

Ta odporność jest częścią tego, dlaczego Moctezuma jest tak optymistyczna, powiedziała mi.

„Niezależnie od tego, jak trudna jest sytuacja, sztuka będzie się rozwijać.”

„Jest czymś, co jest w pewnym sensie niepowstrzymane.

Ludzie budzą się każdego ranka i niezależnie od tego, czy będą za to płaceni, mają tę potrzebę tworzenia i komunikowania się.”

To, co jest zabawne, to to, że to właśnie tego prawdziwi ludzie chcą w artystach.

Aby tworzyli rzeczy, które mają znaczenie dla nich, i tworzyli te rzeczy, jak gdyby żaden korporacyjny władca nie kontrolował ich działań.

Więc jeśli w ciągu 20 lat San Diego będzie w stanie tylko zachować te fragmenty piękna, może to wystarczyć jako zwycięstwo.

Ale nie powinno.

Zasługujemy na więcej.

Comments are closed.